Autor Wiadomość
msz58
PostWysłany: Pią 21:54, 21 Lip 2006    Temat postu:

Ludzie, jestem zszokowany, okazuje sie, że tzw. strachy dalej występuja w okolicach GP.
Nie dalej jak wczoraj rozmawialem z dwoma świadkami, którzy jednocześnie!! widzieli w zeszłym roku w czerwcu po południu na polu w okolicach "Dąbrowy" pod samym lasem,jak na polnej gruszce siedział... Diabeł!!! Czarny ogon i kopyta widać było wyrażnie. Zaczeli rzucać w niego kamieniami. Nagle zjawił się silny wiatr, koń się zerwał, a był mocno spętany, i poszedł galopem w pole ok. 500 m.
Było jeszcze parę szczegółów, ktore nie mogę ujawnić, ale historia jest wielce prawdopodobna.!!!
Pozdrawiam.
PS. diabel dziwnie gwizdał.
msz58
PostWysłany: Sob 13:24, 19 Lis 2005    Temat postu: Proroczy sen.

Działo się to w GP, jeszcze w 19 wieku. Na obecnej ul. Janowieckiej mieszkał gospodarz M. z rodziną.
M. był bardzo zdrowym i silnym mężczyzną. W zimie na bosaka po śniegu chodził do wychodka.
Kiedyś ukradli mu konia złodzieje patentowe (od złodziejskiego fachu płacili podatki i mieli patent złodziejski).
M. poszedł do ich herszta-był nim żyd ABUŚ ,który mieszkał w Stanisławowie. M. zagroził Abusiowi, że go zabije jak mu nie oddadzą konia. Za kilka dni z rana, przy płocie stały dwa konie. Niestety, nie było tam konia którego mu ukradli, ale co dwa to dwa.
ABUŚ i tak żle skończył- kilka lat po tym znaleziono go zabitego na wozie. Konie same ciągnęły jego wóz do domu.
Pewnego dnia M. obudzil się wielce przejęty. Opowiedział, że śniła mu się śmierć. Mówiła, że za 2 tygodnie do niego przyjdzie. Teraz idzie do sąsiadki K.
I faktycznie jeszcze tego ranka doszła do nich wiadomośc, że K. zmarła we śnie. M. poważnie potraktowal senne ostrzeżenie. Sprzedał częśc lasu, za te pieniądze urządził ucztę dla całej rodziny. Przekazał im swoją ostatnią wolę. Za parę dni umarł.
msz58
PostWysłany: Nie 19:43, 13 Lis 2005    Temat postu: Strachy w GP

Historia Zjawy Nocnej:
Miejsce akcji-Góra Puławska przed II wojną światową.
Obyczaj "nocnego stróżowania" znany był od pokoleń. Polegał na tym, że dwie osoby w godzinach
od zapadnięcia zmoroku do porannego brzasku, obchodziły całą wieś pilnując czy żadna z pokrytych łatwopalną strzechą
chałup nie zajęła się przypadkowo ogniem. Z racji powagi tej "misji" obowiązek ten wymagał w tym dniu bezwzględnej trzeźwości. Nic tej nocy nie zapowiadało nadzwyczajnych zjawisk, poza księżycem...był w pełni. Tego zmroku obowiązek stróżowania spoczywał na barkach gospodarza Józefa i Feliksa. Podążali stałą trasą - wzdłóż ulicy Kozienickiej a póżniej Janowieckiej. Po godzinie przeszli już całą drogę i zatrzymali się na krzyżówkach. Przystanęli by jeszcze raz ogarnąć całą wieś. Nagle w oddali usłyszeli stłumiony stukot podkutych butów rytmicznie uderzających o wykładanej kocimi łbami drogę do Zwolenia. Oczy, które zdążyły się już przyzwyczaić do ciemnoci szybko
wypatrzyły postać drobnej ciemno odzianej kobiety podążającej w kierunku z Klikawy do Puław. Obaj stróże bacznie
obserwowali sylwetkę. Była coraz bliżej, nie wiedząc czemu....bali się. Znieruchomieli... Kobieta zdawała się sunąć po
zroszonej nocną mrzawką drodze.Teraz widzieli Ją już wyraźnie. Jasna poświata książyca wyostrzyła dodatkowo ich wzrok...była już zaledwie
kilka metrów od nich, gdy nagle przybrała tempa i patrząc się w nich złowieszczo...przeraźliwie zaśmiała się,
tracąc na moment równowagę po czym z całym impetem uderzając głową o kamienną drogę.....zniknęła. Zostawiając po sobie śmiech daleko rozchodzący się po okolicy. Jeszce długo po tym meżczyźni bali się chodzić
dwójakmi po wsi...odtąd chodzili w trójkę.

Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style by Vjacheslav Trushkin